Kilka słów o mnie i o powstaniu Kicikot – blog o kotach
Mam na imię Kasia. Zawsze miałam kilka koleżanek w klasie o tym samym imieniu, ale mnie – dziewczynkę z dużą ilością piegów na twarzy, warkoczami po pas, aparatem pod pachą, biegającą za kotami pomylić z nikim się nie dało.
Ze wszystkich tych rzeczy pozostały wypłowiałe piegi, aparat w rękach i bardzo duża ilość kilometrów, które już przebiegłam łapiąc kolejne koty.
Koty zawsze przewijały się obok mnie; w domu rodzinnym było ich kilka ale wnikanie w ich umysły nigdy nie było dla mnie ważne. Wszystko do momentu gdy przeniosłam się na studia do innego miasta i zaczęłam pracę. Jednego wieczoru wychodząc z pracy na mojej drodze stanęły dwa szarobure kocięta. Od razu rzuciłam się do pomocy; przygarnęłam dwa małe kociaki żeby znaleźć im dom. Jednemu znalazłam dom a drugi pozostał u mnie. Niestety Mlaszczak po roku zmarł z niewiadomych przyczyn. Dociekań i płaczu było sporo ale na nic się to zdało. Uważam jednak, że w życiu wszystkie wydarzenia mają jakiś cel więc i pewnie w tym jest jakiś sens. Po traumie nie zakładałam, że będę mieć kolejne koty. Przypadkowo natrafiłam jednak na ogłoszenie kotów do adopcji – rodzeństwo Pixi i Dixi. Jak tylko je ujrzałam od razu wiedziałam, że to są moje koty. Dixi został przy swoim imieniu , ale Pixi stała się naszą małą Miciulką. Do dziś koty mają już po kilka przezwisk:) Przez ten czas przeszliśmy wiele – załatwianie się poza kuwetą, okropny strach Dixiego przed człowiekiem i wielogodzinne oswajanie, koci katar w wersji zaawansowanej, umierającą Miciulę która ważyła wtedy 600 gram a wszystko to w dwa pierwsze miesiące obecności kotów w domu… Z czasem było już coraz lepiej, Miciula i Dixi zaczynały odżywać a w ich oczach zaczął niknąć strach i pojawiać się ogromna radość. To był moment w którym postanowiłam pomagać innym. Zaczęłam od tego co potrafię najbardziej, czyli od zdjęć (studiowałam fotografię na ASP w Poznaniu). Później zaczęłam oddawać koty do adopcji, próbowałam rozwiązywać problemy socjalizacji jakie napotkały po wprowadzeniu się do nowego domu. Po oddawaniu kotów do adopcji zwiększała się ilość pytań właścicieli i zapytań o pomoc. Pytania się powielały, a mi zaczynało brakować czasu na życie więc wpadłam na pomysł bloga o kotach, gdzie jednorazowo odpowiem na najczęstsze pytania. Wiedziałam, że muszę poruszyć temat karm dla kotów, karmienie kotów, zachowania kotów jak sikanie poza kuwetą itp.
I tak oto jestem – może nie kolejnym Kafką, a i moje zdania bardzo często są długie jak u Márqueza, ale staram się jak mogę i mam nadzieję, że wielu z Was, czytelników bloga, odnajduje wartościowe rzeczy.
Zdaję sobie sprawę, że problemów behawioralnych zwierząt nie da się wpakować do ram, a każdy przypadek należy zbadać osobno, ale może ktoś dzięki przeczytaniu postów zrozumie na czym może polegać problem i poprawi życie swoje i swojego kota. Każde uratowane zwierze utwierdza mnie w przekonaniu, że warto próbować i starać się, bo kto lepiej okaże nam swoją wdzięczność niż koty?!
Na swoim liczniku adopcyjnym odnotowałam już ponad 300 szczęśliwych mordek, a liczba ciągle rośnie. Z każdym kolejnym mam ochotę na kolejne wyzwania.
Jestem też mamą Olka i Ani. W trakcie ciąży wiele osób mówiło mi, że koty to na pewno pójdą w odstawkę. Dziś mogę śmiało powiedzieć że temat wychowywania dzieci, idealnie łączy się z tematem kotów, dlatego Pana Aleksandra i Pannę Annę też czasami będziecie mogli tu spotkać.
Coraz większa chęć rozwoju i pomocy kotom skłoniła mnie do podjęcia kursu COAPE. Teraz już mogę pochwalić się dyplomem i nazywać się behawiorystą zwierzęcym.
Czytajcie, komentujcie i poddajcie konfrontacji – każdy z Nas się ciągle uczy, a razem możemy zdziałać więcej.
Macie pytania, wątpliwości, chęci stworzenia czegoś wspólnie piszcie kontakt@kicikot.com